Spis treści
Kim jest wariat? Czy można określić jakąś ogólnie przyjętą normę (nie) normalności?
Czy istnieje jakaś cecha, bądź grupa cech, które mówią nam – Tak, ta osoba jest „wariatem”. W pewnej mądrej, psychologicznej książce znalazłam kilka elementów, dokładnie 7, na podstawie których stwierdza się, że jakaś osoba jest „nienormalna”. Podobno u danej osoby mus występować co najmniej 1 taki „element”, ale jak to mówią im więcej tym lepiej.
Więc, kim jest wariat, jakie cechy powinien mieć: Są to m.in:
- cierpienie danej osoby,
- nieprzystosowanie,
- irracjonalność,
- nieprzewidywalność i brak kontroli,
- rzadkość i niekonwencjonalność,
- dyskomfort obserwatora,
- naruszenie norm.
Cierpienie jako cecha (nie )normalności
Czy rzeczywiście cierpienie jest charakterystyczne dla osób nienormalnych? Zapewne większość z nas w swoim życiu doświadczyła różnego rodzaju cierpienia, fizycznego czy psychicznego, większego bądź mniejszego. Ale czy od razu nazwiemy, kogoś kto cierpi, szaleńcem, niezrównoważonym psychicznie, wykolejonym idiotą czy – jak to w tytule tego wpisu – „wariatem”. No chyba nie.
Cierpienie jest związane z ludzkim życiem, nie unikniemy go, nie uciekniemy przed nim. Cierpienie jest elementem nienormalności, ale również normalności naszego życia.
Nieprzystosowanie – osoba nie potrafi przystosować się do środowiska, ma sztywne, niezmienialne zasady, brakuje jest elastyczności.
Irracjonalność – osoba zachowuje się w sposób nie zupełnie logiczny, nie racjonalny np. słyszy i widzi rzeczy , których inni nie widzą.
Nieprzewidywalność i brak kontroli – osoba zachowuje się rożnie w czasie, niekonsekwentnie, bez żadnej reguły. Rzadkość i niekonwencjonalność – zachowania rzadko występujące w społeczeństwie.
Dyskomfort obserwatora – zachowanie danej osoby może naruszać jakieś niepisane normy – np. zbytnia zależność – co u obserwatora może wywołać nieokreślone uczucie zażenowania.
Naruszenie norm – prawnych, jak i powszechnie obowiązujący norm moralnych, idealnych prawd, które jak dogmaty kościelne są stałe i niepodważalne.
Subiektywne pojmowanie normalności
Większość z tych elementów to ocena społeczna, nasze subiektywne pojmowanie normalności i nienormalności. Każdy łatwo może dostać etykietkę kogoś niespełna rozumu, jak i zupełnie normalnego człowieka, ale społeczeństwo może się mylić, wyciągnąć błędne wnioski. Patrzymy na coś, ale nie zawsze mamy informacje potrzebne nam do rzetelnej oceny, często widzimy coś, co mogło być wynikiem czegoś.
To co wydaje się irracjonalne , głupie na pierwszy rzut oka, może po głębszym zastanowieniu takim nie być. Może być logiczne i konkretne, ale w większości wypadków aż tak głęboko nie wchodzimy w sferę drugiego człowieka, lepiej uznać kogoś za głupka, za wariata i iść dalej swoją drogą. Osądzamy innych, często srogo, nie zagłębiając się w temat – względem siebie jesteśmy bardziej tolerancyjni.
Trudno jest patrzeć obiektywnie na świat, nie potępiać, nie wydawać żadnych sądów, trzeba mieć odwagę i chęć, aby spojrzeć z różnych perspektyw. Nie zawsze zgadzać się z przyjętymi normami „normalności”, gdyż one również się zmieniają.
Normalność – jak ją pojmujemy?
Obserwowanie własnego zachowania w różnych sytuacjach, to jak traktują nas inni, to jak porównujemy się z innymi, daje nam ogólny pogląd na to jacy jesteśmy. Mogą nas pociągać trudne wymagające dużego nakładu energii sytuacje i stale możemy ich poszukiwać.
Możemy być ambitni i sprytni, dobrze radzić sobie w każdej sytuacji. Ale może się zdarzyć i tak, że ów spryt zmieni się w manipulowanie i wykorzystywanie innych bez najmniejszych skrupułów, bez poczucia winy; w lekceważenie , gdyż są słabi; w pragnienie władzy i dominacji.
Możemy lubić spokój i spędzać czas w zaciszu domowym, ale ten sam dom może się stać również naszym więzieniem, gdyż lęk nie pozwala nam z niego wyjść.
Możemy uwielbiać snuć niewyobrażalne fantazje, ale może się zdarzyć, że będziemy woleli zamiast realnego życia pozostać w naszych wizjach i halucynacjach, gdyż będą bliższe naszemu sercu.
Możemy lubić czasem wypić kieliszek wina, ale co się stanie jak kolejny wypity kieliszek zacznie kierować naszym zachowaniem.
Możemy być nieufni, niewierni, ciągle domagać się poparcia jakiś tez, równie dobrze taka podejrzliwość może zdominować nasze życie. Będziemy podejrzewać wszystkich wokół, ciągle węszyć podstęp. Staniemy się nadwrażliwość na wszelkie słowa. Będziemy odbierać innych jako nieprzyjaciół, spiskowców….wrogów.
Może jesteśmy czasem poddenerwowani, niespokojni, wybuchowi, opryskliwi, ale jak łatwo jest przekroczyć granicę i wyrządzić komuś krzywdę. Zacząć ludzi traktować z pogardą…….ba nawet odczuwać z tego przyjemność.
czytaj także:
Cieniutka linia – granicę normalności a ( nie)normalności oddziela cienka linia
Łatwo jest osądzać innych, gorzej jak jakiś problem występuje w nas. Zazwyczaj siebie samych spostrzegamy jako lepszych od innych, chcemy zachować pozytywne mniemanie o sobie. Oceniając innych patrzymy na ich zachowanie, nie na sytuację wokół nich. Oceniamy tak jak się zachowują. Ktoś głośno krzyczy – to zapewne jakiś awanturnik maltretujący rodzinę.
Na siebie patrzymy bardziej pobłażliwie. To sytuacje zmusza nas to takiego, a nie innego zachowania. Jeżeli robię coś złego to dlatego, że ktoś mnie sprowokował, zmusił. Inni w podobnej sytuacji zachowaliby się dokładnie tak samo – taka uniwersalność naszych złych nawyków, również podtrzymuje w nas pozytywny obraz samych siebie.
Trudno jest się pozbyć takich zniekształceń, można by rzec nawet takich „urojeń życiowych” – dlatego tak trudno jest nam zmienić choć odrobinę w nas samych. Najpierw musielibyśmy przyznać się przed samym sobą, ze coś we mnie , w nas jest nie tak – ale przecież nie chcemy, aby nasz idealny autoportret ucierpiał.
Muszę jeszcze napisać …………………….O małym chłopczyku o imieniu ALBERT
Dwóch naukowców uwarunkowali u małego Alberta – miał wtedy zaledwie kilka miesięcy- strach. Mały Albert miał reagować strachem na szczura laboratoryjnego. Początkowo Albert nie reagował strachem na szczura……..nawet się z nim zaprzyjaźnił…….. Następnie naukowcy za każdym razem, gdy szczur zbliżał się do małego chłopczyka powodowali przeraźliwy huk, czego Albert bardzo się bał. Powtarzali to kilkukrotnie, chłopczyk coraz bardziej reagował lękiem; powiązał szczura z czymś czego się bał. Od tamtej pory maleństwo bało się szczura, jak również wszystkich innych włochatych zwierząt. Słyszano nawet, że to biedne dziecko powiązało ten strach nawet z maską św. Mikołaja, gdyż ona również kojarzyła mu się z czymś włochatym…….Od tamtego momentu nigdy już nie przyjął żadnego prezentu………………
Ocenę „normalności” eksperymentu pozostawiam odbiorcom